Też zwróciłam uwagę na ten stojak na fajerki. Pamiętam taki piec ze wsi, gdzie zbędne akurat fajerki walały się na piecu. I mam ręczny młynek do kawy po babci. Lubię go dotykać. Pamiętam, gdy babcia trzymała go między udami i z wysiłkiem rozcierała ziarna.
Figurka "teściowej" w pijalni wód mineralnych w naszym parku miejskim. Pani trzyma na kolanach pieska, który szczerzy zęby na oglądających. Wiele osób robi sobie zdjęcia z teściową.
Na wystawie sztuki starożytnej w Gołuchowie takie wspaniałe naszyjniki. Pomyśleć, że już tyle setek lat wstecz biżuteria była tak misterna! Zdjęcie słabej jakości, bo naszyjnik w gablocie, trudny obiekt...
Pamiętam z dzieciństwa takie kuchnie na wsi.
OdpowiedzUsuńMoja babcia miała podobna w mieście:-)
UsuńBabcia mojego męża ma podobny zabytek u siebie. Czasem jeszcze korzysta. ;)
OdpowiedzUsuńBo to solidne urządzenia były.
UsuńTeż zwróciłam uwagę na ten stojak na fajerki. Pamiętam taki piec ze wsi, gdzie zbędne akurat fajerki walały się na piecu. I mam ręczny młynek do kawy po babci. Lubię go dotykać. Pamiętam, gdy babcia trzymała go między udami i z wysiłkiem rozcierała ziarna.
OdpowiedzUsuńJa pamiętam i piec, i kredens, gdzie leżały różne skarby, ale w porównaniu z naszymi kuchniami, była to kuchnia bardzo skromna...
Usuń