Jedno zdjęcie, kilka zdań

  Żółwie czerwonolice - mieliśmy kiedyś akwarium z tymi drapieżnikami.  Szybko rosły, nie mieliśmy wtedy miejsca na większe , oddaliśmy zwierzęta do sklepu zoologicznego. Fajnie było obserwować je codziennie.

  Kuchnia w skansenie, a podobna była u mojej babci :-)

  Takie grzybki znalazłam na szlaku - mama, tata i maluch :-)

  Zapora wodna w Lubachowie.

  Zdjęcie dostałam od bliskiej osoby, zachwycił mnie kadr niczym dzieło sztuki, ale wszak natura jest wielką artystką!

  Sama nie wiem dlaczego, ale uwielbiam wąskie uliczki, przesmyki, zakamarki, schodki jak dla krasnali...

  Niecodzienny widok, dwie małe kapliczki na jednym drzewie, ktoś zapalił znicz na tej niżej położonej, do tej na wysokości nawet trudno zajrzeć...

  Tyle tych roślin w tym roku, las białego kwiecia, aż miło popatrzeć!

  Miła niespodzianka na spacerze po Kazimierzu.  W weekend, otwarta galeria na dziedzińcu czyjegoś domu. Nie tylko ochłoda dla ciała, ale i coś dla zmysłów:-)

  Przepis na skarbonkę - przykryj lochy w zamku kratą, a ludzie zaczną wrzucać monety. Nie tylko drobniaki tam leżały...

  Przysiadł Chrystus frasobliwy na cokole i pilnuje ruchliwego skrzyżowania dróg.  Zasiadł tak wysoko, że trudno podejrzeć...

  Piękny wjazd na posesję, jeszcze piękniejszy dom, wśród lasów i wąwozów Kazimierza nad Wisłą, niedościgłe marzenie ....

  Szum wody w jakiejkolwiek postaci jakoś dziwnie koi, lubię chodzić wzdłuż rzek i strumieni, a kaskada, wodospad, to wisienka na torcie natury.