Nareszcie coś pożytecznego, co ich oderwie od siedzenia i niekiedy bezproduktywnego tracenia czasu. To były czasy, gdy był człowiek młodszy i zdrowszy...
Początkowo, zamiast "dzieciarnia" przeczytałam "dresiarnia" i zaczęłam sobie wyobrażać najbardziej prawilnych, osiedlowych dresiarzy radośnie sunących na małych, uroczych saneczkach...
Ach, twój komentarz, który jakimś cudem wpadł mi do spamu, oczywiście opublikowałam i przepraszam za takie niedogodności :)
Ogólnie to nieprawda, że dzieci siedzą w domu i grają na komputerach czy konsolach - widuję mnóstwo dzieciaków na boiskach czy placach zabaw. Zresztą taka prawda, że wszystko zależy od rodziców - jak dziecko jest zaniedbane emocjonalnie, a rodzic "chce mieć spokój", no to siada i gra, bo co innego może zrobić, żeby ratować swoje zdrowie, a potem i życie? Tak, gry potrafią uratować życie, moja młodość jest tego przykładem. Pewna gra ze świata Gwiezdnych Wojen pomogła mi w wieku 17-18 lat pozostać wśród żywych.
Ale gry, komputery i konsole to "zło" - tak mówią ludzie, którzy nie potrafią przyznać się do własnych błędów wychowawczych, bo łatwo jest obwinić bezosobowe zło, niż siebie. :)
Nie, same gry absolutnie nie, mój syn dzięki grom online podszkolił się w posługiwaniu angielskim, dziś pracuje w tym języku. Tak jak mówisz, wszystko zależy od rodziców i od dziecka. Kiedyś jednak widywało się więcej dzieci i młodzieży na zewnątrz, w sumie nie wiem, co robią w domach, bo wychodzą wieczorami dopiero, zwłaszcza latem. A, w galerii handlowej przesiadują...
Figurka "teściowej" w pijalni wód mineralnych w naszym parku miejskim. Pani trzyma na kolanach pieska, który szczerzy zęby na oglądających. Wiele osób robi sobie zdjęcia z teściową.
Nareszcie coś pożytecznego, co ich oderwie od siedzenia i niekiedy bezproduktywnego tracenia czasu. To były czasy, gdy był człowiek młodszy i zdrowszy...
OdpowiedzUsuńo tak, lodowiska, górki, kuligi!
UsuńI super. Patrząc na to zdjęcie przypomniały mi się czasy dzieciństwa. :)
OdpowiedzUsuńBeztroska i radość!
UsuńW naszej okolicy jest kilka takich górek. Obleganych w pewnych okresach ;-)
OdpowiedzUsuńU mnie są dwie, w tym jedna w parku:-)
UsuńPoczątkowo, zamiast "dzieciarnia" przeczytałam "dresiarnia" i zaczęłam sobie wyobrażać najbardziej prawilnych, osiedlowych dresiarzy radośnie sunących na małych, uroczych saneczkach...
OdpowiedzUsuńAch, twój komentarz, który jakimś cudem wpadł mi do spamu, oczywiście opublikowałam i przepraszam za takie niedogodności :)
Spam, to niczyja wina, już się przyzwyczaiłam i u siebie zawsze sprawdzam komentarze w spamie. Dresiarze na sankach, to byłby cudny widok!
UsuńOgólnie to nieprawda, że dzieci siedzą w domu i grają na komputerach czy konsolach - widuję mnóstwo dzieciaków na boiskach czy placach zabaw.
OdpowiedzUsuńZresztą taka prawda, że wszystko zależy od rodziców - jak dziecko jest zaniedbane emocjonalnie, a rodzic "chce mieć spokój", no to siada i gra, bo co innego może zrobić, żeby ratować swoje zdrowie, a potem i życie? Tak, gry potrafią uratować życie, moja młodość jest tego przykładem. Pewna gra ze świata Gwiezdnych Wojen pomogła mi w wieku 17-18 lat pozostać wśród żywych.
Ale gry, komputery i konsole to "zło" - tak mówią ludzie, którzy nie potrafią przyznać się do własnych błędów wychowawczych, bo łatwo jest obwinić bezosobowe zło, niż siebie. :)
Pozdr. :)
Nie, same gry absolutnie nie, mój syn dzięki grom online podszkolił się w posługiwaniu angielskim, dziś pracuje w tym języku.
UsuńTak jak mówisz, wszystko zależy od rodziców i od dziecka. Kiedyś jednak widywało się więcej dzieci i młodzieży na zewnątrz, w sumie nie wiem, co robią w domach, bo wychodzą wieczorami dopiero, zwłaszcza latem. A, w galerii handlowej przesiadują...