Jest taka ulica w moim mieście, która prowadzi do parku solankowego. Wiosną kwitną tu drzewa, latem krzewy róż. Siadając na ławce, odpoczywasz wśród kwiatów, a zapach różany zdumiewa każdego przechodnia...
Mnie satyswakcjonowałyby nawet ławeczki bez róż. Jako, że wieczorem/nocą przyciągają miejską gangrenę, większość polikwidowano. Róże, owszem, są. Mogę sobie powąchać na stojąco ;)
Pola rzepaku cieszą oczy, ale byłby to jeszcze bardziej spektakularny widok, gdyby słońce wyzłociło te żółte kwiatki. Kontrast między wesołym kolorem roślin a pochmurnym niebem aż boli...
Przyjemne miejsce do zatrzymania się.
OdpowiedzUsuńZapach krąży wokół ławki :-)
UsuńPrzyjemny zakątek. :)
OdpowiedzUsuńO tak!
UsuńMnie satyswakcjonowałyby nawet ławeczki bez róż. Jako, że wieczorem/nocą przyciągają miejską gangrenę, większość polikwidowano. Róże, owszem, są. Mogę sobie powąchać na stojąco ;)
OdpowiedzUsuńU nas tez na osiedlowych ławkach zbierają się imprezowicze nocni, jedną między blokami zlikwidowano na wniosek mieszkańców...
UsuńSmutne to. Od czego jest straż miejska? Nie wspominając, że mogliby spory mandatów dla miasta skosić.
UsuńStraż miejska stawia się na wezwania, ale klubowicze przenoszą się na inne ławki, nie wiem, jaka na to skuteczna rada?
UsuńOj usiadlabym! 🙂 Serdeczności!
OdpowiedzUsuńUlica długa, więc czasami warto posiedzieć:-)
UsuńWspaniale odpocząć na takiej ławeczce, do kompletu jeszcze z książką. Serdeczności Asiu.
OdpowiedzUsuńZ książką, to lepiej w parku obok, też są róże:-)
UsuńŁadnie, lubię takie miejsca w środku miasta :)
OdpowiedzUsuńDają wytchnienie od betonu!
Usuń