Podziwiam. Mam koleżankę, która morsuje już w zimie. Trzeba mieć dobre zdrowie, by pozwolić sobie na takie coś, ale to prawda, że osoby morsujące tworzą super atmosferę, dużo tam radości. Pozdrawiam cieplutko Asiu.
Tak, ale działa tak samo. Wychodzisz skąpo ubrana w mróz, jest pewien rodzaj dyskomfortu, czujesz lodowaty wiatr, za chwilę się rozgrzewasz. To nie to samo uczucie. Ale efekt zahartowanego zdrowia jest w obu czynnościach nieodzowny.
Pola rzepaku cieszą oczy, ale byłby to jeszcze bardziej spektakularny widok, gdyby słońce wyzłociło te żółte kwiatki. Kontrast między wesołym kolorem roślin a pochmurnym niebem aż boli...
Podziwiam. Mam koleżankę, która morsuje już w zimie. Trzeba mieć dobre zdrowie, by pozwolić sobie na takie coś, ale to prawda, że osoby morsujące tworzą super atmosferę, dużo tam radości. Pozdrawiam cieplutko Asiu.
OdpowiedzUsuńMadziu, tez mam taką znajomą, ja nie lubię ekstremalnych temperatur, chyba nie dam się namówić...
UsuńJa chyba też nie odwazylabym się!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie 🙂
To mamy podobnie:-)
UsuńSpróbowałabym kiedyś. Hartowałam się zimnem biegając w lekkich ciuchach w mróz, a teraz nie mogę biegać, więc muszę wymyśleć coś innego na zimę. :)
OdpowiedzUsuńBiegać w mrozy, a wejść do lodowatej wody, to jednak różnica...
UsuńTak, ale działa tak samo. Wychodzisz skąpo ubrana w mróz, jest pewien rodzaj dyskomfortu, czujesz lodowaty wiatr, za chwilę się rozgrzewasz. To nie to samo uczucie. Ale efekt zahartowanego zdrowia jest w obu czynnościach nieodzowny.
UsuńByle skutecznie się hartować, to prawda!
UsuńO Matusiu! Sport dla masochistów :)
OdpowiedzUsuńTo prawda ;-)
UsuńWitaj mżawką za oknem Jotko
OdpowiedzUsuńTylko podziwiać i zazdrościć. Ja należę do zmarzluchów.
A jakie to jezioro?
Pozdrawiam kwietniowymi kwiatami kasztanów
Jezioro ślesińskie:-)
Usuń